niedziela, 7 sierpnia 2011

Ogrody wilanowskie

Byłem dziś w Wilanowie. Ciekaw efektów wielomiesięcznej, a właściwie wieloletniej rewitalizacji ogrodów Pałacu i korzystając z dość dobrej pogody wybrałem się na podmiejską wycieczkę. Wycieczkę, którą warto było zrobić, ale i która pozostawiła po sobie mały niedosyt. Zwiedzający dopisali, co chyba nie może dziwić w sytuacji gdy od początku lata 5 dni w tygodni pada, a nawet leje. Każdy promyk słońca, zwłaszcza w weekend staje się wówczas na wagę złota.
Rewitalizacja ogrodów kosztowała miliony i w dużej części została pokryta z funduszy europejskich. Efekt ogólny nie jest zły: podobały mi się bukszpanowe wzory przeplatane mozaikami białego i ceglastego żwirku oraz ciekawie przycięte drzewka. Niestety, pozytywny efekt na wejściu psują kombinacje kwiatowe, na które natykamy się nieco później. Nie wiem, kto wpadł na ów "genialny" pomysł, by elegancki ogród w stylu francuskim wzbogacić rodzimą, polną mieszanką wielobarwnych kwiateczków, z których każdy ma inną wysokość i objętość. Wygląda to, jak nie przymierzając, pomysł jakiegoś gospodarza domu, powiedzmy pana Miecia Nowaka, który radośnie stwierdził, że zasadzi sobie na jedynym klombiku pod blokiem wszystko, co mu się nawinie pod rękę. A że kolory się gryzą? Nie szkodzi! Każdy kwiatek rośnie do innej wysokości i w inną stronę? A co tam! Byle by było dużo, kolorowo i swojsko, jak na spódnicy tancerki "Mazowsza". Coś jakby "horror vacui" tylko w wersji działkowiczów z lat 60-ych. Psuje to niemiłosiernie ciekawy projekt i sprawia wrażenie totalnego bezguścia.
Wydaje mi się także, że segment ogrodu różanego mógłby zostać dużo lepiej zagospodarowany. W swoim życiu widziałem raptem tylko dwa rozaria: madryckie i rzymskie, ale mogłyby one być wzorem dla naszych architektów krajobrazu, jak w ciekawy i efektowny sposób stworzyć ogród różany. Wreszcie trzeci zarzut, choć jak na razie jest on jedynie hipotetyczny, to moje niewytłumaczalne przekonanie, że za dwa, góra trzy lata, ogród będzie wymagał jeśli nie remontu, to przynajmniej lokalnych prac naprawczych. Elementy kamienne stwarzają wrażenie kruchych i źle zmontowanych i moim zdaniem jest naprawdę jedynie kwestią czasu, kiedy zaczną się pojawiać usterki.
Czy mimo to warto się udać do ogrodów wilanowskich? Warto, ale najlepiej w czwartek, gdy wstęp do ogrodów jest darmowy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz